Château d'Amboise | Zamek w Amboise

Loire à vélo Blois-Tours : voyage dans le temps | podróż w czasie

Août | Sierpień  2020

0
vélos | rowery
0 jours
de voyage | dni podróży
0 km
parcourus | przejechanych

Introduction | Wstęp

Comment vous est venue l’idée de ce voyage ?

Nous souhaitions partir à l’aventure nous défouler après plusieurs semaines de confinement, localement. Localement pour moi car j’ai longtemps habité dans le Maine-et-Loire.

J’ai tout de suite pensé à la Loire à Vélo, que je n’avais jamais eu l’occasion de parcourir plusieurs jours d’affilée. L’itinéraire étant balisé et aménagé spécialement pour les vélos en de nombreux endroits, il nous a semblé idéal pour des personnes n’ayant jamais fait beaucoup de vélo en dehors de petits trajets en ville.

Comment avez-vous organisé votre temps ?

Nous avons longuement hésité sur le tronçon que nous voulions parcourir en 5 jours : de Blois à Tours, de Tours à Saumur, ou encore de Blois à Saumur ? Sur ces tronçons les châteaux s’enchaînent les uns après les autres. Nous n’avions aucune idée de la vitesse à laquelle nous allions rouler, chargés de nos sacoches remplies à ras bord, ni du temps que nous prendraient les différentes visites. Nous étions cependant sûrs d’une chose : nous ne souhaitions pas avoir à nous dépêcher pour en voir le plus possible, mais plutôt avoir le temps de nous arrêter pour lire ou faire une sieste dès que nous en sentirions le besoin.

Nous avons finalement fait le pari de visiter 1 château par jour entre Blois et Tours : ce rythme s’est révélé idéal ! Nous campions le soir à proximité du château que nous souhaitions voir le lendemain matin, et nous nous déplacions l’après-midi. Au bout des 5 journées de vélo nous étions épuisés mais satisfaits de l’effort réalisé et des châteaux visités.

Comment avez-vous préparé concrètement votre périple ?

Le plus difficile a été de décider quoi prendre avec nous. Je détaille cela et donne de nombreuses informations pratiques dans la partie « Organiser » du blog [à venir].

Skąd pomysł na tę podróż?

Chcieliśmy wyruszyć na lokalną przygodę, aby po kilku tygodniach odosobnienia odpocząć. Lokalnie dla mnie, bo od dawna mieszkam w Maine-et-Loire.

Od razu pomyślałem o trasie Loire à Vélo (dosłownie “Loara na rowerze”), której nie miałem okazji pokonywać kilka dni z rzędu.uahouazh Ponieważ trasa jest w wielu miejscach oznakowana i specjalnie zaprojektowana dla rowerów, uznaliśmy ją za idealną dla osób, które nigdy dużo nie jeździły poza krótkimi trasami po mieście.

Jak zorganizowałeś swój czas?

Długo wahaliśmy się którą sekcję trasy pokonać w 5 dni: od Blois do Tours, od Tours do Saumur, czy nawet z Blois do Saumur? Te odcinki braliśmy pod uwagę ze względu na niedalekie odległości dzielące na nich zamki. Nie mieliśmy jednak pojęcia, jak szybko będziemy jechać, obciążeni wypełnionymi po brzegi sakwami, ani ile zajmie nam zwiedzanie poszczególnych budowli. Wiedzieliśmy jedno – nie chcemy spieszyć się tylko po to, by zobaczyć jak najwięcej, ale zwiedzać spokojnie – mieć czas na piknik, lekturę książki, albo piknik kiedy tylko najdzie nas na to ochota.

W końcu zdecydowaliśmy się na odwiedzanie jednego zamku dziennie, rozpoczęcie podróży w Blois i zakończenie jej w Tours. To tempo okazało się idealne! Zazwyczaj nocowaliśmy w pobliżu pałacu, który zwiedzaliśmy następnego ranka, tak by przemieszczać się popołudniami. Pod koniec pięciu dni jazdy byliśmy wyczerpani, ale przepełnieni sportowymi endorfinami i zadowoleni z tego, co udało nam się zobaczyć.

Jak konkretnie przygotowałeś swoją podróż?

Najtrudniej było zdecydować, co ze sobą zabrać. Opisuję to szczegółowo i podaję wiele praktycznych informacji w części bloga „Zaplanuj” [wkrótce].

Carnet de route | Dziennik podróży

Nous avons (re)visité 5 châteaux au total : Blois, Chambord, Chaumont-sur-Loire, Chenonceau et Amboise. Ces étapes ne doivent cependant pas occulter les trajets effectués entre celles-ci, trajets qui, en vélo, deviennent partie intégrante du voyage. En vélo on avance moins vite, cela prend plus de temps qu’en voiture, mais on s’imprègne bien plus des paysages traversés.

Je n’ai jamais montré en avance à Oliwia de photos des châteaux que nous allions visiter, pour garder cet effet de surprise lorsque l’on découvre un bâtiment extraordinaire, complètement en dehors de qu’elle a l’habitude de voir. Pour ma part, bien que je les aie déjà tous visités (sauf Blois), j’ai apprécié de les revoir. L’Histopad , ce merveilleux outil, a contribué à ma redécouverte de ces monuments.

W sumie (ponownie) odwiedziliśmy 5 zamków: Blois, Chambord, Chaumont-sur-Loire, Chenonceau i Amboise. Etapy te nie mogą jednak przesłaniać przejazdów między nimi, które, na rowerze, stają się integralną częścią podróży. Na rowerze poruszasz się wolniej, zajmuje to więcej czasu niż samochodem, ale o wiele bardziej chłoniesz krajobrazy przez które przejeżdżasz.

Nigdy nie pokazałem Oliwii zdjęć zamków zanim je odwiedziliśmy, aby zachować to zaskoczenie które czujesz, gdy odkrywasz niezwykły budynek, całkowicie inny od tego co zwyczajnie widzisz. Ze swojej strony, chociaż odwiedziłem już je wszystkie (z wyjątkiem Blois), podobał mi się kolejny ich widok. Histopad , to wspaniałe narzędzie, pozwoliło mi ponownie odkryć te zabytki.

Nous avons commencé notre périple en arrivant le matin en train à Blois avec nos vélos. Nous les avons garés à côté de l’entrée du château, pour nous libérer les mains pour la journée. Après avoir mangé des paninis au bord de la Loire, nous avons entamé notre visite. Bien qu’ayant déjà visité déjà de nombreux châteaux de la Vallée de la Loire, je fus épaté : il s’agit vraiment de 3 châteaux en 1 seul  ! Les contrastes architecturaux entre les différents bâtiments sont saisissants ; on se rend bien compte de l’évolution des tendances architecturales au cours du temps. Le château, qui a servi de demeure royale à la Renaissance, a été restauré au 19ème siècle : certaines pièces ont l’air presque neuves !

J’ai particulièrement aimé la Salle des États, impressionnante du fait de sa taille. Elle l’est encore plus avec l’Histopad (inclus dans le prix de la visite), qui permet de voir son aménagement lors des États Généraux (assemblées réunissant la noblesse, le clergé et le tiers-état avec le roi) qui y ont eu lieu 400 ans plus tôt ! L’outil donne vie à l’histoire parfois figée des livres d’histoire.

Avant de partir à la recherche d’un campement en direction de Chambord, nous nous sommes reposés dans le petit jardin du château, qui a une vue imprenable sur Blois et ses alentours.

Au moins une partie de la visite a été adaptée aux personnes déficientes visuellement : des maquettes et écrits en braille ont été spécialement installés à certains endroits.

Zaczęliśmy naszą podróż od przybycia rano pociągiem do Blois z naszymi rowerami. Zaparkowaliśmy je obok wejścia do zamku, żeby mieć wolne ręce na cały dzień. Po zjedzeniu panini nad brzegiem Loary rozpoczęliśmy naszą wizytę. Chociaż odwiedziłem już wiele zamków w Dolinie Loary, byłem zaskoczony: to naprawdę 3 zamki w 1 ! Uderzające są kontrasty architektoniczne między różnymi budynkami; doskonale zdajemy sobie sprawę z ewolucji trendów architektonicznych na przestrzeni czasu. Zamek, który w okresie renesansu służył jako rezydencja królewska, został odrestaurowany w XIX wieku: niektóre pokoje wyglądają prawie jak nowe!

Szczególnie podobała mi się Salle des États (dosłownie „Sala Stanów”), która imponuje swoją wielkością. Tym bardziej, że Histopad (wliczony w cenę wizyty, po angielsku ; broszurka po polsku) pozwala zobaczyć jej układ podczas Stanów Generalnych (zgromadzenia szlachty, duchowieństwa i trzeciego stanu z królem), które miały miejsce 400 lat wcześniej! To narzędzie ożywia czasami zastygłą historię książek historycznych.

Przed wyruszeniem na poszukiwanie obozu w kierunku Chambord odpoczeliśmy w niewielkim ogródku zamkowym, z którego rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na Blois i okolice.

Przynajmniej część wizyty została przystosowana dla osób niedowidzących : makietki i pisma w alfabecie Braille’a zostały specjalnie zainstalowane w niektórych miejscach.

Histopad (nom masculin) : Tablette permettant de remonter le temps.

Histopad (rodzaj męski) : Tablet pozwalający cofnąć czas.

Histopad (nom masculin) : Tablette permettant de remonter le temps.

Histopad (rodzaj męski) : Tablet pozwalający cofnąć czas.

Plus précisément, il s’agit d’une tablette dont l’affichage évolue en fonction de la salle du château dans laquelle on se trouve. Il s’agit souvent d’une photo à 360° du lieu sur laquelle il est possible de cliquer à certains endroits pour obtenir des informations supplémentaires. Dans certaines sales, après avoir scanné une image spéciale, la tablette affiche une reconstitution du lieu comme il était au 16ème siècle, par exemple. Le réalisme est bluffant ! Il rend les visites bien plus ludiques. À Blois et Chambord, un mode « chasse au trésor » est aussi disponible : il faut alors retrouver des petites étoiles cachées dans les objets reconstitués en 3D dans l’application, avec une mini récompense virtuelle à la clé.

L’Histopad aide ainsi beaucoup à la compréhension de l’histoire des lieux visités : nous en sommes tombés amoureux ! L’outil attire notre attention sur des choses devant lesquelles nous passerions habituellement sans nous arrêter, permettant d’intéressantes découvertes.

Mówiąc dokładniej, chodzi o tablet który pokazuje różne rzeczy w zależności od pomieszczenia zamku, w którym się znajdujemy. Często jest to zdjęcie lokalizacji w 360°, które można kliknąć w określonych miejscach, aby uzyskać dodatkowe informacje. W niektórych salach, po zeskanowaniu specjalnego obrazu, na tablecie wyświetlana jest rekonstrukcja miejsca np. z XVI wieku. Realizm blefuje! To sprawia, że ​​wizyty są znacznie przyjemniejsze. W Blois i Chambord dostępny jest również tryb „poszukiwania skarbów”: musisz znaleźć małe gwiazdki ukryte w obiektach zrekonstruowanych w 3D w aplikacji, z mini wirtualną nagrodą an końcu.

Histopad bardzo pomaga więc w zrozumieniu historii odwiedzanych miejsc: zakochaliśmy się w nim! Narzędzie zwraca naszą uwagę na rzeczy, które zwykle byśmy omijali bez zatrzymywania się, pozwalając na ciekawe odkrycia.

Ville de Blois | Miasto Blois
Toits du château de Chambord | Dachy zamku w Chambord

Nous avons passé la nuit dans notre tente en camping sauvage au bord de la Loire entre Blois et Saint-Dyé-sur-Loire ; de nombreux emplacements sont éparpillés tout au long du chemin. Le matin, nous sommes partis en direction de Chambord. À Saint-Dyé nous avons fait halte à la petite église et à la boulangerie. Une épicerie, des restaurants ainsi qu’un petit musée (avec des toilettes publiques) s’y trouvent aussi.

Avant de continuer notre périple vers le château, nous avons dû faire demi-tour : j’ai laissé tomber les clés d’un de nos cadenas en chemin ! Heureusement, Oliwia l’a retrouvé. Un de mes amis m’avait raconté une péripétie similaire — sauf que lui a dû se faire aider par des ouvriers travaillant à proximité pour libérer son vélo !

Le château de Chambord est immense : il possède 426 pièces, 282 cheminées et son domaine a une surface de 50 km². Nous avons passé plus de 4 heures à visiter cette ancienne demeure royale : c’est de la faute à l’Histopad  (à prendre en supplément) ! Nous étions scotchés à lui tout au long de la visite (jusqu’à zoomer sur un tableau présenté, au lieu de nous déplacer dans la pièce pour le voir de plus près — nous en rigolons encore). Nous avons notamment découvert que le château est structuré comme un immeuble d’aujourd’hui, mais pour la cour du roi, et qu’il a été utilisé comme un abri pour des œuvres d’art durant la Seconde Guerre Mondiale. Il ne nous a pas été possible de cliquer partout, tellement de descriptions étaient accessibles ! Certaines pièces, telle que la cuisine, ont été remeublées de façon documentée , récréant ainsi l’atmosphère qui y régnait jadis.

Ce que j’ai particulièrement apprécié en visitant ce château, c’est la possibilité de pique-niquer sur les pelouses l’entourant (même dans le jardin intérieur, reconstitué à l’identique de 1734 comme Louis XIV les avait commandés !) Il s’agit à notre goût d’une véritable bienveillance et confiance envers les visiteurs, qui ne doivent plus s’agglutiner dans des zones de pique-nique bondées.

À 18h30, nous étions les derniers cyclistes à quitter le parking à vélo, ce qui nous a un peu déstabilisé sur le moment.

Noc spędziliśmy w naszym namiocie nad brzegiem Loary między Blois i Saint-Dyé-sur-Loire; wiele miejsc na dziki kemping można znaleźć po drodze. Rano wyjechaliśmy do Chambord. W Saint-Dyé zatrzymaliśmy się przy małym kościółku i piekarni. Znajduje się tam również sklep spożywczy, restauracje i małe muzeum (z publicznymi toaletami).

Przed dalszą podróżą do zamku musieliśmy zawrócić: po drodze upuściłem klucze do jednej z naszych blokad! Na szczęście Oliwia ją znalazła. Mój znajomy opowiedział mi podobną historię – poza tym, że musiał skorzystać z pomocy pracowników budowlanych z pobliża, aby uwolnić swój rower!

Zamek w Chambord jest ogromny: ma 426 pokoi, 282 kominy, a jego domena zajmuje powierzchnię 50 km². Spędziliśmy ponad 4 godziny zwiedzając tę ​​dawną rezydencję królewską: to wina Histopada (dostępny za dopłatę, po polsku tak jak broszurka)! Byliśmy przyklejeni do niego przez całą wizytę (zdażyło nam się powiększać obraz na tablecie zamiast po prostu zbliżyć się do niego, aby zobaczyć go z bliska – wciąż się z tego śmiejemy). W szczególności odkryliśmy, że struktura zamku przypomina dzisiejszą budowlę bloku, ale przeznaczoną na dwór królewski, i że był używany jako schronienie dla dzieł sztuki podczas II wojny światowej. Niemożliwe było kliknięcie wszędzie, tak wiele opisów było dostępnych! Niektóre pomieszczenia, jak np. kuchnia, zostały w udokumentowany sposób odrestaurowane z oryginalnymi meblami , odtwarzając w ten sposób atmosferę, która kiedyś tam panowała.

Odwiedzając ten zamek szczególnie doceniłem możliwość piknikowania na otaczających go trawnikach  (nawet w wewnętrznym ogrodzie, zrekonstruowanym identycznie jak w 1734 roku, zgodnie z poleceniem Ludwika XIV!). W naszym guście to prawdziwa życzliwość i zaufanie do zwiedzających, którzy nie muszą już gromadzić się w zatłoczonych miejscach piknikowych z ławkami.

O godzinie 18.30 byliśmy ostatnimi rowerzystami opuszczającymi parking, co wtedy trochę nas zaniepokoiło.

Un des jardins | Jeden z ogrodów –

Le trajet entre Chambord et Chaumont-sur-Loire était notre plus longue étape. Nous avons perdu à deux reprises le tracé de la Loire à vélo : nous nous sommes d’abord retrouvés par erreur à Saint-Claude-de-Diray en quittant Huisseau-sur-Cosson, puis à proximité du temple bouddhique de la Gendronnière en arrivant à Chaumont-sur-Loire.

Nous n’avions, dans le second cas, pas bien fait la distinction entre l’itinéraire « Loire à vélo » qui passe par des châteaux et « Châteaux à vélo » qui s’éloigne de la Loire, dans les coteaux… Nous étions épuisés en arrivant au camping municipal de Chaumont-sur-Loire. Nous y sommes arrivés peu après fermeture de l’accueil à 21h30, mais les ayant prévenus de notre arrivée tardive, nous avons pu régler la nuit le lendemain matin à notre départ.

Ce qui est le plus intéressant dans le domaine de Chaumont-sur-Loire, ce n’est pas le château, mais ses jardins . D’une part il y a la partie Festival des jardins, qui regroupe les créations de dizaines de jardiniers avec des milliers de fleurs et arbustes taillés. Il est intéressant de s’y promener à la fois pour découvrir des jardins aux atmosphères étonnantes et y grappiller des idées pour son propre jardin. Chacun y trouvera celui de ses rêves ! Le nôtre a été le Jardin de sous-bois, avec sa végétation exubérante et son bassin à l’eau si sombre entouré d’acier rouillé ; il semble très profond, pourtant il ne fait que quelques centimètres de profondeur (nous avons pris le risque d’y tremper une main). D’autre part, il y a le parc à l’anglaise avec ses arbres monumentaux et ses nombreuses installations artistiques contemporaines plus ou moins inspirées, exposées à l’extérieur comme en intérieur. Chaque année, une partie des œuvres est renouvelée. Le château, quant à lui, nous a moins absorbé que les châteaux que nous venions de visiter. Une partie de celui-ci a été aménagée en galerie d’art. Seule une brochure racontant son histoire était fournie. Nous avons notamment retenu que Catherine de Médecis a échangé le château de Chaumont-sur-Loire pour celui de Chenonceau, notre prochaine étape…

Podróż między Chambord a Chaumont-sur-Loire była naszym najdłuższym etapem. Dwukrotnie zgubiliśmy trasę Loire à vélo : najpierw przez pomyłkę znaleźliśmy się w Saint-Claude-de-Diray przy wyjeździe z Huisseau-sur-Cosson, potem w pobliżu buddyjskiej świątyni Gendronnière jak dojeżdżaliśmy do Chaumont-sur-Loire. W drugim przypadku nie rozróżniliśmy trasy „Loara na rowerze”, która przebiega przez zamki, a „Zamki na rowerze”, która odchodzi od Loary, na wzgórza … Byliśmy wykończeni po przybyciu na miejski kemping Chaumont-sur-Loire. Dotarliśmy tam tuż po zamknięciu recepcji o 21:30, ale ostrzegawszy ich o naszym późnym przyjeździe, mogliśmy zapłacić za noc następnego ranka, kiedy wyjeżdżaliśmy.

To, co jest najbardziej interesujące w domenie zamku Chaumont-sur-Loire, to nie jest właśnie zamek, ale jego ogrody . Z jednej strony część Festival des jardins (Festiwal ogrodów), która skupia twórczość kilkudziesięciu ogrodników z tysiącami kwiatów i krzewów. Warto tam spacerować zarówno po to, by odkrywać ogrody z niesamowitą atmosferą, jak i zbierać pomysły na własny ogród. Każdy znajdzie tam to, co marzy! Nasz ulubiony ogród był Jardin de sous-bois (Ogród podleśny), z jego bujną roślinnością i stawem z ciemną wodą otoczonym zardzewiałą stalą; wygląda na bardzo głęboką, ale ma tylko kilka cali głębokości (zaryzykowaliśmy zanurzenie w nim dłoni). Z drugiej strony jest park w stylu angielskim z monumentalnymi drzewami i wieloma mniej lub bardziej inspirowanymi instalacjami sztuki współczesnej , eksponowanymi wewnątrz i na zewnątrz. Każdego roku część prac jest odnawiana. Zamek tymczasem wchłonął nas mniej niż zamki, które do tej pory odwiedziliśmy. Część niego została przekształcona w galerię sztuki. Dostarczono nam tylko broszurkę (po angielsku) opisującą jego historię. Szczególnie dowiedzieliśmy się, że Catherine de Médicis przetargowała zamek Chaumont-sur-Loire na zamek Chenonceau, nasz następny przystanek …

Écuries du château | Stajnie zamku

Pour atteindre le château de Chenonceau (sans „x” à la fin, contrairement au nom du village) depuis la Loire à vélo, il faut le mériter ! Le trajet est difficile que ce soit depuis Amboise ou Chaumont-sur-Loire, avec ses nombreuses montées à gravir sous un soleil de plomb en été. Les champs entourant la route à perte de vue n’amélioraient pas le moral.

Toutefois, lorsque l’on aperçoit pour la première fois le château de Chenonceau depuis la rive sud du Cher, toutes ces peines sont vites oubliées : le détour en vaut vraiment la peine ! Oliwia ne s’attendait pas du tout à ce que le château soit construit sur l’eau  (je lui avais soigneusement caché ce petit détail).

Nous avons passé la nuit en camping sauvage au bord du Cher en amont du château. Ce n’était pas l’idéal – les alentours sont assez fréquentés par les promeneurs et nous avons été réveillés par une bête reniflant notre tente le matin (plus de peur que de mal) – mais Oliwia a adoré la vue sur l’eau cristalline de la rivière.

Les intérieurs du château sont magnifiques, notamment la galerie traversant le Cher au niveau du rez-de-chaussée, la chambre Louise de Lorraine, entièrement repeinte en noire, ainsi que les cuisines situées presque au même niveau que la rivière pour récupérer des denrées arrivées par bateau. Les bouquets et arrangements floraux placés un peu partout dans le château ajoutent de la fraîcheur dans cet endroit chargé d’histoire où le temps semble s’être arrêté. Nous avons cependant moins apprécié les jardins : les pelouses sont interdites (contrairement à Chambord, où elles se maintiennent pourtant très bien), et les nombreux bancs sans dossier ne permettent pas vraiment de se reposer. De plus, nous étions vraiment serrés dans le château, notamment dans les cuisines accessibles par un étroit escalier : la distanciation physique liée au coronavirus ne pouvait pas être respectée, malgré un semblant de régulation à l’entrée du bâtiment.

Aby dotrzeć rowerem do zamku Chenonceau (bez litery „x” na końcu, w przeciwieństwie do nazwy miasteczka) z brzegu Loary, trzeba na to zasłużyć! Podróż jest trudna pod palącym letnim słońcem, czy to z Amboise, czy Chaumont-sur-Loire, z licznymi górkami. Wszędzie pola otaczające drogę nie poprawiły morale.

Jednak gdy po raz pierwszy zobaczysz Château de Chenonceau z południowego brzegu Cher, wszystkie te problemy szybko zostaną zapomniane: wycieczka jest tego warta! Oliwia w ogóle nie spodziewała się, że zamek będzie stał na wodzie (starannie ukryłem przed nią ten mały szczegół).

Noc spędziliśmy na dziko nad brzegiem rzeki Cher niedaleko zamku. Nie było idealnie – okolica jest dość zatłoczona spacerowiczami i rano obudziła nas bestia wąchająca nasz namiot (bardziej strach niż krzywda) – ale Oliwia bardzo polubiła widok krystalicznie czystej wody od rzeki.

Wnętrza zamku są wspaniałe, w szczególności galeria przecinająca Cher na poziomie parteru, sala Louise de Lorraine, całkowicie odmalowana na czarno, a także kuchnie zlokalizowane prawie na tym samym poziomie co rzeka, w celu odzyskania napływającej żywności łodzią. Aby zrozumieć historie miejsca jest dostępna broszurka po polsku. Bukiety i kompozycje kwiatowe rozmieszczone na całym zamku dodają świeżości temu historycznemu miejscu, w którym wydaje się, że czas stanął w miejscu. Jednak mniej doceniliśmy ogrody: trawniki są zabronione (w przeciwieństwie do Chambord, gdzie mimo pozwolenia są bardzo dobrze utrzymane), i wiele ławek nie mają oparć  nie pozwalając tak naprawdę na odpoczynek. Poza tym na zamku byliśmy naprawdę ciasno, zwłaszcza w kuchniach dostępnych po wąskiej klatce schodowej:  dystansu bezpieczeństwa związanego z koronawirusem nie można było uszanować, pomimo pozoru regulacji przy wejściu do budynku.

Allée du château | Aleja zamku –
Vue depuis notre banc | Widok z naszej ławki

Peu après être parti de Chenonceau, nous voyons un panneau indiquant qu’Amboise est à 10,5km pour les vélos. « Chouette ! Nous y serons dans moins d’une heure ! » pensons-nous. Quelques kilomètres plus loin, rebelote : nous apercevons un panneau indiquant la même distance ! Nous avons emprunté une variante plus longue sans le vouloir. L’approche d’Amboise est assez éprouvante : l’itinéraire passe par des quartiers résidentiels sur les coteaux et l’on aperçoit la Loire qu’à la toute fin.

Le château d’Amboise est le dernier château de notre périple. Je l’ai préféré au Clos-Lucé, ce dernier étant à mon avis moins historique et plus destiné à une visite en famille avec ses maquettes. Pour information, Léonard de Vinci n’a vécu que les 3 dernières années de sa vie en France ! Son tombeau se trouve d’ailleurs dans la demeure royale.

Bien que la forteresse paraisse énorme vue d’en bas, ce qui reste actuellement du château d’Amboise n’est qu’une infime partie de ce qu’il était autrefois. Sans l’Histopad , les sales sembleraient bien vides et la visite bien courte. Mais avec celui-ci, le parcours devient bien plus attractif. Nous avons en particulier été étonnés par l’épaisse et majestueuse tour servant de rampe en spirale pour les chevaux, que l’on voit à la fin de la visite. Nous avons aussi découvert l’origine des rapides dans la Loire en face du château (un canoë s’y est d’ailleurs retourné lorsque nous les regardions).

Le panorama sur la Loire et la ville d’Amboise est phénoménal : nous avons pris le temps de l’admirer et de nous reposer sur un banc (avec dossier !) en restant jusqu’à la fermeture du parc, 45 minutes après celle du château. Au même moment, des montgolfières de toutes les couleurs commençaient à être gonflées sur la rive d’en face (visible sur la photo du dessus). Elles survolèrent le château peu de temps après notre départ, lorsque le soleil commença à se coucher.

Nous avons passé la nuit au camping de l’Île d’Or, en face du château. Avant de nous coucher, nous avons pu faire une agréable promenade sur la plage de sable de l’île (aussi visible sur la photo du dessus).

Krótko po wyjeździe z Chenonceau widzimy znak wskazujący, że Amboise jest 10,5 km dalej dla rowerów. „Super! Będziemy tam za niecałą godzinę!” myślimy. Kilka kilometrów dalej, ponownie widzimy znak wskazujący tę samą odległość! Nieświadomie pojechaliśmy dłuższym wariantem. Dojazd do Amboise jest dość trudny: trasa prowadzi przez niezbyt ciekawe dzielnice na wzgórzach, a Loarę widać tylko na samym końcu.

Zamek Amboise to ostatni zamek naszej podróży. Wolałem go od zamku Clos-Lucé, który moim zdaniem jest mniej historyczny i bardziej przeznaczony na rodzinną wizytę z powodu swoich makietek. Ciekawostka, Leonardo da Vinci mieszkał tylko ostatnie 3 lata swojego życia we Francji! Jego grób znajduje się w rezydencji królewskiej ponadtym.

Mimo tego że twierdza wygląda na olbrzymią gdy się patrzy na nią z dołu, to to, co pozostało z zamku w Amboise dzisiaj, to tylko niewielka część tego, czym kiedyś był. Bez Histopada (po polsku tak jak broszurka) sale wydawałyby się puste, a wizyta byłaby krótka. Ale dzięki jemu zwiedzanie staje się znacznie bardziej atrakcyjne. W szczególności byliśmy zdumieni grubą ale majestatyczną wieżą służącą jako spiralna rampa dla koni, którą można zobaczyć na końcu wycieczki. Odkryliśmy również pochodzenie bystrzy w Loarze przed zamkiem (kajak tam akurat się wywrócił jak na nie spojrzeliśmy).

Panorama na Loarę i miasto Amboise jest fenomenalna: poświęciliśmy sporo czasu, aby ją podziwiać i odpocząć na ławce (z oparciem!), pozostając do zamknięcia parku, 45 minut po zamku. W tym samym czasie na przeciwległym brzegu zaczęło się nadmuchiwanie wszystkich kolorów balonów (widoczne na powyższym zdjęciu). Przelecieli nad zamkiem wkrótce po naszym wyjściu, kiedy słońce zaczęło zachodzić.

Noc spędziliśmy na kempingu Île d’Or, naprzeciw zamku. Przed pójściem spać udaliśmy się na przyjemny spacer po piaszczystej plaży wyspy (również widocznej na powyższym zdjęciu).

Rampe pour chevaux | Rampa dla koni –

W końcu wyruszyliśmy w kierunku Tours. Mimo to, że droga biegnie wzdłuż Loary,  jest ona zbyt ruchliwa dla rowerzystów i trasa dla nich oddala się od z rzeki na slalom przez winnice – bez cienia, co bardzo nas zmęczyło.

Odnowiona wioska Montlouis-sur-Loire wydawała nam się oazą w środku naszej podróży. Zatrzymaliśmy się najpierw na centralnym placu, aby napełnić nasze bidony. Dzieci bawiły się dyszami fontannowymi przed ratuszem, mieszkańcy i rowerzyści siedzieli na tarasie otwartej restauracji.

W Tours zatrzymaliśmy się najpierw przed katedrą Saint-Gatien, po czym udaliśmy się na plac Grand Marché, otoczony małymi restauracjami na szybką przekąskę w cieniu akacji. Następnie pojechaliśmy pociągiem do domu!

Podróż między Chambord a Chaumont-sur-Loire była naszym najdłuższym etapem. Dwukrotnie zgubiliśmy trasę Loary rowerem: najpierw przez pomyłkę znaleźliśmy się w Saint-Claude-de-Diray przy wyjeździe z Huisseau-sur-Cosson, potem w pobliżu buddyjskiej świątyni Gendronnière po przyjeździe w Chaumont-sur-Loire.
W drugim przypadku nie rozróżniliśmy wyraźnie pomiędzy trasą „Loire na rowerze”, która przebiega przez zamki, a „Zamkami na rowerze”, która odchodzi od Loary, na wzgórzach … Byliśmy wykończeni po przybyciu na miejski kemping Chaumont-sur-Loire. Dotarliśmy tam wkrótce po zamknięciu recepcji o 21:30, ale ostrzegawszy ich o naszym późnym przyjeździe, mogliśmy zapłacić za noc następnego ranka, kiedy wyjeżdżaliśmy.

To, co jest najbardziej interesujące w regionie Chaumont-sur-Loire, to nie zamek, ale jego ogrody. Z jednej strony część Garden Festival, która skupia twórczość kilkudziesięciu ogrodników z tysiącami przycinanych kwiatów i krzewów. Warto tam spacerować zarówno po to, by odkrywać ogrody z niesamowitą atmosferą, jak i zbierać pomysły na własny ogród. Każdy znajdzie tam to, co marzy! Naszym był Ogród Roślinny, z jego bujną roślinnością i basenem z ciemną wodą otoczonym zardzewiałą stalą; wygląda na bardzo głęboką, ale ma tylko kilka cali głębokości (zaryzykowaliśmy zanurzenie w nim dłoni). Z drugiej strony jest park w stylu angielskim z monumentalnymi drzewami i wieloma mniej lub bardziej inspirowanymi instalacjami sztuki współczesnej, eksponowanymi wewnątrz i na zewnątrz. Każdego roku część prac jest odnawiana. Zamek tymczasem wchłonął nas mniej niż zamki, które właśnie odwiedziliśmy. Część została przekształcona w galerię sztuki. Dostarczono tylko broszurę opisującą jego historię. Szczególnie dowiedzieliśmy się, że Catherine de Médecis zamieniła zamek Chaumont-sur-Loire na zamek Chenonceau, nasz następny przystanek …

La Vida Locale (Montlouis-sur-Loire)

La Vida Locale (Montlouis-sur-Loire)

À Montlouis-sur-Loire, Oliwia m’a  convaincue de revenir quelques dizaines de mètres en arrière voir une boutique qu’elle a repéré du coin de l’œil en arrivant. Celle-ci avait attiré son attention avec sa devanture très simple, ses étagères en bois remplies de bocaux et son comptoir où deux femmes discutaient. Il s’agissait de la boutique La Vida Locale : le meilleur magasin de souvenirs de notre périple ! Bien qu’il n’en fût pas réellement un, situé à l’écart de toute grande attraction touristique et sans cartes postales, porte-clés ou encore tee-shirts à motifs imprimés. À la place, ses étagères étaient remplies de produits locaux, principalement de la nourriture, mais aussi par exemple des savons faits à la main ou des emballages réutilisables à base de cire d’abeille. Le tout produit localement, en petites quantités, enrichi des histoires racontées par la propriétaire. Elle était en mesure de nous parler non seulement de l’origine de chaque produit, mais aussi des personnes qui les ont faits. Nous avons aussi appris que la boutique a ouvert une semaine avant notre passage. C’est un véritable trésor pour les personnes qui font attention à ce qu’elles mettent dans leur panier.

Nous nous sommes approvisionnés avec des petits pots de miel portant le nom de châteaux que nous avions eu l’occasion de visiter – „Amboise” et „Chenonceau” étaient faits dans des ruches situées à proximité de ceux-là. Désormais nous pouvions (littéralement) les goûter. Nous ne pouvions pas non plus nous empêcher d’acheter une pâte à tartiner au chocolat et aux noisettes fabriquée par une artisane locale. Nous avions heureusement encore un peu de place dans nos sacoches ! Nous avons fêté notre découverte de La Vida Locale avec un thé glacé de la Loère produit non loin et avons poursuivi notre chemin.

Page Facebook de la boutique

W Montlouis-sur-Loire Oliwia przekonała mnie, żebym cofnął się kilkadziesiąt metrów i zobaczył sklep, który dostrzegła kątem oka jak przyjeździaliśmy. Zwrócił on jej uwagę bardzo prostym frontem, drewnianymi półkami wypełnionymi słojami i ladą, przy której rozmawiały dwie kobiety. To był butik La Vida Locale: najlepszy sklep z pamiątkami naszej podróży! Chociaż tak naprawdę nie był on takim sklepem, położony z dala od głównych atrakcji turystycznych i bez pocztówek, breloczków  czy drukowanych T-shirtów. Zamiast tego jego półki były wypełnione lokalnymi produktami, głównie jedzeniem, ale także takimi jak ręcznie robione mydła czy opakowania z wosku pszczelego wielokrotnego użytku. Całość wyprodukowana lokalnie, w niewielkich ilościach, wzbogacone dodatkowo historiami opowiadanymi przez właścicielkę. Potrafiła opowiedzieć nam nie tylko o pochodzeniu każdego z towarów; ale również o osobach, które je wytworzyły. Dodatkowo okazało się, że sklep został otwarty tydzień wcześniej. Prawdziwy skarb dla osób dbających o to co wkładają do koszyka.

My zaopatrzyliśmy się w małe słoiczki z miodami o nazwach odpowiadających kilku zamkom które zwiedziliśmy wcześniej – „Amboise” i „Chenonceaux” były wytworzone w ulach znajdujących się w pobliżu tych miejsc. Teraz mogliśmy ich (dosłownie) spróbować. Nie mogliśmy powstrzymać się też przed zakupem kremu czekoladowo-orzechowego stworzonego przez degustatorkę czekolady. Cale szczęście, że mieliśmy trochę miejsca w naszych sakwach! Odkrycie uczciliśmy produkowana niedaleko mrożoną herbata i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Strona sklepu na Facebooku

Conclusion | Na koniec

Partis sans trop savoir ce qu’il en serait, notre périple s’est déroulé sans accrocs à un rythme ni trop lent ni trop rapide. Ce sont des vacances sportives, mais accessibles aux non-sportifs. Pas besoin d’investir des montants énormes pour équiper son vélo (allez jeter un coup d’œil à la partie « Organiser » du blog [à venir] pour vous en convaincre !) Quoique cet investissement pourrait se rentabiliser sur le long-terme : vous ne voudrez plus lâcher votre vélo après avoir parcouru la Loire à vélo, nous vous le garantissons !

Wyjeżdżając nie wiedząc, jak to będzie, nasza podróż przebiegła gładko w tempie, które nie było ani za wolne, ani za szybkie. Jest to wyprawa sportowa, ale dostępna dla nie-sportowców. Nie musisz inwestować ogromnych kwot w wyposażenie swojego roweru (zajrzyj do sekcji „Zaplanuj” bloga [wkrótce], aby się przekonać!) Chociaż ta inwestycja może się opłacić w dłuższej perspektywie: nie będziesz chciał puścić swojego roweru po przejechaniu Loary, gwarantujemy to!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *